10 marca 2019

Fuksja


‒ Ten kolor kojarzy mi się z tobą ‒ powiedział, podając Dorocie szminkę.
Dorota obróciła ją w palcach. Podeszła do lustra; z precyzją malarza nałożyła fiolet na usta. Zacmokała, wyciągając mokre chusteczki z torebki.
‒ Dlaczego? Nie pasuje mi.
Stali w alejce z kosmetykami kolorowymi. Szukali odpowiedniej pomadki dla Doroty na urodziny ich wspólnej znajomej.
‒ Pamiętasz, jak na wyjeździe w Pieninach znalazłaś w lesie jagody i nazbierałaś dwie garście, żebym ja też mógł spróbować?
‒ Pamiętam ‒ westchnęła. Zmyła szminkę, a chusteczki wcisnęła do torebki. ‒ Agnieszka na mnie wpadła, zgniotłam je i z jagód została miazga.
‒ Szłaś całą drogę do ośrodka z brudnymi rękami, żeby pokazać mi dowód tej tragedii.
‒ Ale dżem wyrzuciłam w krzaki, bo i tak się do niczego nie nadawał.
‒ To kolor twoich rąk w tamten dzień ‒ wyjaśnił Krzysztof.
Wziął od niej szminkę i uniósł ją do światła. Wpatrywał się w nią przez moment. Wreszcie ją zatkał, odłożył na miejsce.
‒ Słodki jesteś ‒ odparła Dorota. ‒ Co myślisz o tej?
‒ Nie miałaś kiedyś podobnej?
‒ Nie wiem, możliwe.
‒ Nałóż ją sobie.
Dorota odwróciła się do lustra. Usta miała raczej cienkie, wyglądały teraz jak bordowa szrama.
‒ Miałaś podobną na nocy sylwestrowej dwa lata temu ‒ stwierdził Krzysztof z pełnym przekonaniem. ‒ Pamiętam, bo pasowała ci do sukienki. Wyglądałaś... drapieżnie.
Zerknęła na niego. Wyglądał, jakby wypełniał go spokój. Wygrzebywał wspomnienia z pamięci z taką łatwością, jaką sprawiało mu chodzenie czy mówienie.
‒ Nie sądziłam, że zwracasz uwagę na takie szczegóły, a już na pewno nie przypuszczałam, że je zapamiętujesz.
Skłonił się lekko z uśmiechem. Skojarzył jej się teraz z kelnerem, który zrobił to samo, kiedy ostatnio razem z mamą była w restauracji i ta chwaliła jego uprzejmość. Ten sam profesjonalizm nie pozwalał mu zapewne stwierdzić, że to nic osobistego.
‒ Coś jeszcze przykuło twoją uwagę? ‒ spytała, wyszarpując kolejną chusteczkę z paczki.
Krzysztof odłożył ciemnoczerwoną pomadkę. Kiedy Dorota oczyszczała wargi, znalazł kolejną, tym razem różową.
‒ Ta z kolei kojarzy mi się z tym klubem, Fuksja czy jakoś tak. Wszystko tam jest różowe, prawda?
‒ Tak! ‒ przytaknęła ze śmiechem. ‒ Jak w jakimś burdelu. Nie byłam tam od wieków.
‒ Nawet drinki mają w jednym odcieniu, to dosyć niepokojące.
Dorota nie musiała nawet sprawdzać, czy dobrze wygląda. Nie miało to znaczenia.
‒ Wezmę ją i się razem wybierzemy do Fuksji, cali na różowo!
‒ A co z urodzinami Kasi?
‒ Użyję jakiejś starej szminki, nudzi mnie już to kupowanie. Idziemy?
Krzysztof westchnął.
‒ Coś czułem, że tak to się skończy.
‒ Czy nie jest tak za każdym razem?
Dorota mrugnęła do niego. Odwróciła się w stronę kasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz