6 sierpnia 2019

Oryginalne

 Inspirowane obrazem – Ikegami Yoriyuki

Mogłyśmy poznać się bardziej oryginalnie.
Ściemniało się, niebo robiło się intensywnie niebieskie, księżyc w pełni prawie raził w oczy. Gwiazd jeszcze nie widziałam. Wpatrywałam się w horyzont, gdy usłyszałam kroki człowieka. Drgnęłam i obejrzałam się w stronę odgłosu.
Dziewczyna.
Z dziewczyną miałam szanse, więc nie rzuciłam się do ucieczki. W końcu to było moje miejsce. Spokojne, bezpieczne i moje. Wyprostowałam plecy, otarłam łzy i przybrałam, jak mi się wydawało, swobodną postawę.
To ty. – Męski głos przedarł się przez ciszę dużo brutalniej niż dźwięk kroków.
No, spostrzegawczy jesteś.
Nie odpowiedziałam, tylko zjechałam ze zjeżdżalni, nie siląc się na grację i stanęłam naprzeciw niego, opierając dłonie na biodrach.
On opuścił ręce wzdłuż ciała i po prostu był – jakiś taki zgarbiony, cichy, niekonkretny, trochę nierzeczywisty. Tylko te głębokie oczy, oczy w kolorze czekolady z orzechami... Czułam, jakby zaglądał mi bezpośrednio do głowy.
Usiadłam na grzebiecie słonia na sprężynie. Po chwili sąsiednia żyrafa też zyskała jeźdźca.
Z profilu był interesujący. Ładną twarz przykrywały ustawicznie przygładzane długie ciemne włosy; prosty nos i policzki usiane były piegami.
Urocze.
Bez udziału woli wyciągnęłam rękę i splotłam swoje place z jego dłonią i poczuciem bezpieczeństwa. Teraz wszystko wokoło zrobiło się nierzeczywiste. Realny był tylko on, jego obecność tutaj ze mną, w moim miejscu. Spojrzał mi głęboko w oczy.
– Jestem kobietą. Chciałabym nią być.
Wiele na to wskazuje – mruknęłam i pogłaskałam wierzch jej ręki.



– Szczególnie urodziwy to on nie jest. Skąd wy się w ogóle znacie? – Krzątała się przy blacie, trzaskała naczyniami i mieszała w garnkach zapachy ze smakami.
– Chodzimy do jednej klasy, mamo – westchnęłam znowu.
– Mogliście się poznać bardziej oryginalnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz