Na plecach masz Pręgi.
Twoja koszulka leży obok, a ja patrzę na nie lekko
bezradnie.
Jest ich… dużo – nie chcę liczyć.
Trzy są krwawymi, przechodzącymi przez całą długość
pleców liniami strupów.
Nie wiem czy powinnam wmasowywać w nie jakąś łagodzącą
maść, założyć opatrunek, dać ci lek przeciwbólowy, napar z melisy czy po prostu
cię przytulić i kłamać, że będzie dobrze.
Dotykam cię, lekko przejeżdżam palcem przez twoje
pręgi, a ty stękasz ledwo słyszalnie, krzywiąc się z bólu. Nauczono cię byś był
silny. Chłopaki nie płaczą. Wyjesz z bólu tylko samotnie. Tak jak ja, ale ty o
moich ranach nic nie wiesz. Nie mam bruzd na plech, nie mam sińców. Tylko mój
umysł, czy też dusza – nazywaj to jak chcesz – czuje się zgniata nienawiścią
jak wątłą kartkę papieru.
Ktoś mi kiedyś powiedział, albo gdzieś przeczytałam
(nie pamiętam gdzie lub kto, byłam wtedy mała): „Do bólu fizycznego można się
przyzwyczaić, ale do psychicznego nigdy”. Na pewno jest w tym odrobina racji, ale,
także na pewno, nie cała racja. Czemu? Z powodu prostego wynikania. Za bólem
fizycznym idzie ból psychiczny. Różnica jest taka, że jeśli ból jest tylko w
głowie, próbujesz udawać, że go nie ma. Przynajmniej ja próbuje. Chowam to do
najgłębszej kieszeni mojej pamięci…
Decyduje się na opatrunek i maść.
Cały czas się krzywisz.
Pogłaskałabym cię, naprawdę, ale kim jestem, tylko
osobą, którą prosiłeś o pomoc. Jednak mimowolnie czulej przejeżdżam dłonią po
twoim barku, spokojnie – pragnę powiedzieć, nie umiem. Robię to co do mnie
należy.
Milczę…
Wracając do bólu. Ja się przed nim chowam. Jednak mam
wrażenie, że jak czujesz go fizycznie przynajmniej czujesz, że twoja psychika ma co
mieć za złe. Przynajmniej masz konkret. Jednak chyba zawsze jest on tak samo
nielogiczny. Oba bóle są przecież nakładane na ciebie za nic. Oba są emocjami
Władcy Nad Tobą. Jego nieumiejętnością. Jego beznadziejnością. Ty zazwyczaj robisz błahostki.
Nie powinieneś za nie umierać codziennie od nowa.
Nie powinniśmy umierać za nie codziennie od nowa.
Kończę oczyszczać te trzy blizny.
Milczysz.
Siadam naprzeciw ciebie cicho.
To znak, że skończyłam.
Zakładasz koszulkę.
Problem jest niewidzialny.
Na plecach masz Pręgi, tylko teraz są pokryte
dodatkową warstwą materiału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz