,,A nadzieja znów wstąpi w nas.
Nieobecnych pojawią się cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
w jeszcze jedno Boże Narodzenie.''
***
***
Nie wychodziłam spod niej często. Łóżko stało się moim drugim, oddzielnym domem w mieszkaniu. Nie potrafiłam wstać i żyć dalej, jakby nic się nie stało.
***
Bo gdy się dowiedziałam, byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. W tej jednej, na całym świecie sekundzie, moje serce urosło i wypełniło całe mieszkanie zapachem imbiru.
***
25 czerwca
Maleństwo,
jak się cieszę! Nie wiem, co mam ze sobą zrobić... Dzisiaj rano posłodziłam frytki i posoliłam herbatę. Tata zwijał się ze śmiechu, gdy po raz kolejny w przeciągu pięciu minut otworzyłam lodówkę, nie znajdując w niej nic dla siebie. Stłukłam słoik z koncentratem pomidorowym i rozpłakałam się ze szczęścia. Tak po prostu. Że będziesz.
27 czerwca
Maleństwo,
gdy Tata był w pracy, wyszłam na spacer. Poszłam nad jezioro karmić kaczki. Są takie piękne... Nurkują, by chwilę później wyłonić główkę z wody z uroczystym ,,kwa", znaczącym coś pomiędzy znalazłam, a wciąż szukam. Nie wiem, czego szukają, co znajdują. Wiem za to, co znalazłam ja. Choć nie potrafię tego nazwać i opisać. Na koniec spaceru podpłynęły do mnie dwa białe łabędzie. Wiesz, że one łączą się ze sobą na całe życie?
18 lipca
Słońce,
boję się, że to mnie przerośnie. Lekarz powiedział, że musimy uważać. Dziś byłam u siostry. Gdy miałam chwilę popilnować Jasia, ten rozpłakał się na moich rękach. Zaczęłam płakać wraz z nim. Uspokoił się dopiero jak zobaczył ją w drzwiach. Do tej pory łzy już mocno splywały po moich policzkach. Gdy wróciłam do domu, długo przytulałam poduszkę i płakałam. Że jesteś.
19 lipca
Słoneczko,
wstałam, a Tata zrobił jajecznicę. Myślę, że kiedy już babcia Cię pozna, nie raz będziesz słuchać historii o jej kurach. Ponoć kiedyś jedna z nich zniosła złote jajko. Ale nie wiem, czy powinnaś jej wierzyć. Znalazło się na wielkanocnym stole. Tuż obok niebieskich.
22 lipca
Kochanie,
witryny sklepowe zawsze sprawiają, że zatrzymam się chociaż na moment. Czasem wyobrażam sobie je jako sceny filmowe; wciąż nie znam tytułu swojego, choć poznałam już część obsady. Najpiękniej jest w Święta! Niemal da się usłyszeć błysk świateł, szum gwiazd. I... kwiaciarnie! Te kwiaty, poukładane kwiaty dla nie do końca poukładanych zdarzeń. Za szybą, przed oczyma, w doniczkach, dłoniach. Bo to ludzie tworzą historie bukietów. Tata dziś przyszedł do domu z czerwonymi różami.
1 sierpnia
Słońce,
będzie dobrze. Tata dziś wrócił zmęczony i od razu położył się spać. Przykryłam go kocem i zrobiłam kolację. Kupił Ci misia, wiesz? Ma brązowe ogrodniczki.
8 sierpnia
Kochanie, leżałam dzisiaj cały dzień i czytałam książkę, a wieczorem z Tatą oglądaliśmy film. On tak bardzo już chciał Cię dotknąć, gdy się poruszyłaś... Gdy przytula mnie, przytula też Ciebie. Z każdym dniem bardziej rozumiem, że "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".
10 sierpnia
Słoneczko,
Jestem dzisiaj trochę zmęczona. I smutna. Zezłościłam się na Tatę. Ale on zaczął mnie przytulać, gdy tylko podniosłam głos.
24 sierpnia
Maleńka,
wokół siebie mam białe ściany. Ale tylko jeszcze przez moment. Dzisiaj pojechaliśmy do sklepu i kupiliśmy kilka złotych ramek. Tata powiesi je jutro wraz ze światełkami.
1 września
Kasiu,
wyobraziłam sobie Twój pierwszy dzień w szkole, choć nawet nie wypowiedziałaś jeszcze pierwszego słowa. Ale poczułam Cię i to, że chcesz iść. Jeszcze nie, Maleńka, jeszcze nie pora. Pierwszy dzwonek jeszcze nie dla Ciebie. Dzisiaj od rana pada deszcz.
3 września
Przyjechała babcia. W domu pachnie szarlotką. Jestem dzisiaj zmęczona. Ale tylko trochę. Tata wrócił późno. Już spałyśmy.
8 września
Aniołku...
***
Moje ręce się trzęsą, cała się trzesę. Mam wrażenie, że ponownie upadam. Choć przecież trzymam się drzwi. Mam mroczki przed oczami, choć pali się światło w łazience. I na korytarzu.
- Kochanie, wszystko w porządku? - Słyszę jego głos. Czuję, że zaraz się przwrócę.
Bo gdy to się stało, wszelki grunt usunął mi się spod stóp. Zapadła się ziemia i ja się zapadłam. Chciałam zamknąć oczy i móc już nigdy ich nie otworzyć.
***
Ale budziłam się obok niego każdego dnia. Każdej nocy przebudzały mnie koszmary i każdej nocy odnajdywałam w nim schronienie. Jego dłoń pozwalała mi żyć. Ciągnęła mnie w górę, gdy już myślałam, że nie mam dla kogo.
***
Dziś Boże Narodzenie. Z radia słychać kolędy.
,,Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
i zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.''
Na stole opłatek. Ja stoję... tutaj. Jestem.- Kochanie, słyszysz mnie? Co się stało?
- Jestem...
***
Milknę w pół zdania, dalej już nie słucham. Nie potrafię słuchać. Nie umiem słyszeć. Przytula mnie do siebie tak mocno, że czuję jak sklejają się we mnie potłuczone kawałki.
***
Chwile lecą, sekundy mijają. Ponownie pachnie imbirem. A my stoimy przytuleni, w otwartych drzwiach, a poza nami nic nie istnieje. Na tę jedną sekundę, na całym świecie, istnieje tylko ta jedna chwila.
***
Bo nigdy nie myślałam, że można być nieobecnym ze szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz