Leżę. Każdy przechodzi obok, nie poświęcając mi
nawet chwili swojej uwagi. Nikt nie zastanowił się czy potrzebuję pomocy, nikt
nie chce wyciągnąć mi pomocnej dłoni. Mijają mnie, a ja przemijam w ich pamięci
kiedy wsiadają do metra, które też mnie mija.
Tylko leżę. W końcu nie stać mnie na nic więcej, nie
mogę zmusić do ruchu żadnej części mnie, nie mogę zmusić do empatii zerkających
na mnie ludzi. Wszyscy się gdzieś spieszą. Najchętniej też pędziłabym wraz z
nimi, ale straciłam swój cel już bardzo dawno temu.
Leżę i zastanawiam się czy zmiecie mnie wiatr, czy
zleję się w jedno z podłogą, czy stacja metra stanie się częścią mnie, czy ja
stanę się częścią niej. Zastanawiam się raz jeszcze czy ktokolwiek pochyli się
nade mną i zastanowi się czy potrzebuję pomocy. Pochylcie się, pomocy!
Potrzebuję pomocy! Dlaczego nikt mnie nie słyszy?! Zastanawiam się.
Tylko leżę. Już nawet nie czuję się zagubiona. Po
prostu tkwię tam, a ludzie przychodzą i odchodzą. Chciałabym powiedzieć, że nie
rozumiem, ale mam wrażenie, że wszystko rozumiem. Rozumiem dlaczego nikt o mnie
nie pamięta, rozumiem dlaczego nikogo nie obchodzę.
Leżę. Ciekawi mnie czy kiedykolwiek wszystko ucichnie.
Ciekawi mnie czy kiedykolwiek pisk wjeżdżającego metra i tupot stóp przestanie
mnie dotyczyć. Ciekawi mnie czy kiedykolwiek przestanę leżeć i czy kiedykolwiek
przestanę istnieć.
Tylko leżę. Nie mam nawet nadziei. Wiem, że nikt nie
pomyśli o mnie dwa razy. Ale ja nie mogę przestać myśleć, bo to jedyne co mi
zostało. Nie mogę przestać, nie mogę przestać, nie mogę przestać, nie mogę…
Leżę i nie mogę przestać. Nie mogę przestać żałować
czegoś, co nie jest moją winą. Bo żałuję, bardzo żałuję. Żałuję, że już nie
brudzi mnie jej jeszcze mokry lakier do paznokci. Żałuję, że już nie ogrzewam
jej wiecznie zimnych dłoni. Żałuję, że już nie jestem jej rękawiczką.
Tylko leżę.
Wow, ta biedna rękawiczka, nie martw się, zamierzam cię uratować, założę nawet lakier do paznokci, żebyś poczuła się jak w domu
OdpowiedzUsuń