25 października 2018

Tylko

17 lutego 2018

***

Czerwone róże i białe wino.
Niewiele trzeba było, aby mi przypomnieć sierpniowe popołudnie.
Jego lakierki i moje trampki. Jego prawa dłoń na moim lewym policzku, moje nieumiejętne rozbicie kieliszka, który poleciał na bukiet kwiatów. Wyglądało to tak, jakby wśród płatków zagnieździły się kryształy. Tak jak wir tańca, porwał nas wir życia.

***

Zawsze ceniłam sobie wygodę, choć nigdy nie taką przed telewizorem, z pilotem w ręku. Całe życie w biegu, z jednego końca parku na drugi, pilotażowe okręgi po nowych okolicach osiedli i pubów, bo przeprowadzaliśmy się dosyć często, nim zamieszkaliśmy tutaj.

***

A tutaj mamy wszystko.

***

Staw za lasem, szeroki parapet, z którego co rusz spadnie doniczka. Miotłę, na której nie raz chciałam odlecieć, gdy czułam się jak czarownica o poranku, z włosami na wszystkie strony świata, lakier do włosów na jednej z półek, stół ze słonecznikami w wazonie i krawat, rzucony niedbale na fotelu, pluszowy miś wetknięty między poduszkami.

***

Zawsze ceniłam sobie spokój, choć nigdy nie należałam do najcichszych osób. Stale wstrząsał mną śmiech, rozbijał się o wewnętrzne ściany domu. Mogłabym nawet przysiąc, że nasze chichoty nie raz poruszyły niemrawe obrazy, a drzewa na nich stały się na chwilę ogarnięte wiatrem.

***

A tutaj mamy ciszę. Ciszę, o której nikt nie pamięta, gdy zostanie złamana i o której każdy sobie przypomina, gdy już zgasimy światło.

***

Zawsze ceniłam sobie jasność sytuacji.
A tutaj wszystko jest jasne i nieugięte, choć uginamy się nieraz pod torbami pełnymi zakupów.

***

Tylko on, czerwone róże i białe wino, gdy ona śpi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz