10 listopada 2018

Czasem


Czasem gdy w końcu wszystko wokół zamilknie, uderza we mnie wszechobecna cisza. Niezmącony niczym spokój, który dusi mnie kojącym szeptem. Otula stopniowo całe moje ciało, aż w końcu zaciśnie się z całej siły na piersi. Ale nie mam siły zareagować, nie mam siły z tym walczyć. W końcu cisza to jedyne czego pragnę. Dlaczego tak mnie dusi?
Czasem idąc chodnikiem, patrzę w ciemniejące niebo. Błyszczące leniwie gwiazdy niemuszące się niczym martwić. Tkwią tam. Od początku do końca. Płonąc. Wtem gasną, chwila po chwili. Coraz bardziej i bardziej zapadają się w sobie. Aż w końcu implodują. Ile gwiazd imploduje w tej właśnie chwili, setki milionów lat świetlnych od nas?
Czasem gdy tak o tym myślę, chyba wszyscy gaśniemy coraz bardziej z każdym dniem, gnając na złamanie karku w kierunku implozji. Dlaczego wszyscy się tak śpieszymy, skoro przed nami jedynie bezkresna nicość?
Czasem idąc przez tłum, w każdej twarzy widzę twoje oczy i zatrzymuję się co chwilę. Ludzie wpadają na mnie, denerwują się sekundę czy dwie i już ich nie ma. Znikają za kimś innym, kto też ma twoje oczy. Czy już zawsze wszędzie będę widzieć ciebie?
Czasem gdy moje powieki stają się coraz cięższe, całe życie przelatuje mi przed nimi. Nie moje, twoje. A wraz z nim ucieka łza. Spływa po policzku, żłobiąc ścieżkę, której nie zetrzesz już kciukiem. Wtem dociera do mnie ile jest rzeczy, których już nie zrobisz. Nie uśmiechniesz się. Nie zmarszczysz brwi, słysząc coś głupiego. Nie podniesiesz wzroku tylko po to, by spotkać mój. Dlaczego nie potrafię przestać myśleć o wszystkim, co cię ominie?
Czasem idąc brzegiem krawężnika, nie podnoszę głowy dopóki nie stracę równowagi. Wtedy uświadamiam sobie, że tak działa życie. Nie patrzymy na nikogo, chyba że ich potrzebujemy. Ale ty nigdy nie spojrzałeś na mnie. A może to ja nie spojrzałam na ciebie?
Czasem gdy wpatruję się w nieznajomych ludzi rozmawiających z kimś przez telefon, żałuję, że zapominam twój głos. Żałuję, że nie mam jak go zapamiętać. Oglądam w kółko ten filmik, w którym zasłaniasz twarz, śmiejąc się i powtarzając bezustannie jedno słowo. „Przestań”. I przestałam, bo cała sytuacja rozgrywa się na przestrzeni dwóch sekund. Żałuję, że przestałam. Dlaczego przestałam?
Czasem idąc środkiem drogi, przyglądam się przebijającym się przez chmury samolotom i zastanawiam się jaki jest na nie widok z góry. Czy patrzysz na nie, próbując zobaczyć mnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz